Ok!Azja do Rozmowy - Ewakuacja Sajgonu

Zapraszamy na nowy odcinek Ok!Azja do Rozmowy, w którym tematem przewodnim będzie ewakuacja Sajgonu w 1975 roku - porównywana w mediach do obecnej sytuacji w Kabulu. Rozmowa dostępna jest na YouTube oraz największych platformach podcastowych, takich jak Spotify oraz Apple Podcast.

Adrian Zagrodzki i Łukasz Kozłowski - Ok!Azja do Rozmowy

Dzisiejsza rozmowa jest inna niż wszystkie, nieco bardziej nietypowa, jak na kanał podróżniczy, a >dotyczy zakończenia wojny w Wietnamie, w 1975 roku oraz ewakuacji Sajgonu.

Adrian Zagrodzki z Łukaszem Kozłowskim starają się nieco przybliżyć temat, o którym ostatnio jest tak głośno. Ewakuacja Sajgonu była w mediach często porównywana do ewakuacji w Kabulu, bardzo wiele osób twierdziło, że wyglądało to w ten sam sposób. Staramy się jednak pokazać, że nie do końca jest to prawda: sytuacja geopolityczna była inna, inna oś czasu, również kultura oraz wpływ sąsiednich krajów. 

Podczas tej godzinnej rozmowy rozmowy Adrian z Łukaszem opowiedzą m.in:

  • Jak doszło do upadku Sajgonu? 
  • Czy można porównywać ewakuację Sajgonu do tej obecnej w Kabulu?
  • Jakie mity narosły wokół tej ewakuacji?

Podczas tej ciekawej rozmowy dowiesz się też nieco więcej o Muzeum Pozostałości Wojennych w Sajgonie, wpływie innych krajów na sytuację w Wietnamie oraz o amerykańskich żołnierzach

Przypominamy też o innych, równie ciekawych rozmowach na kanale Ok!Azja, podczas których goście opowiadają o swoich podróżach po Azji Południowo-Wschodniej, przygodach, kuchni i kulturze różnych regionów świata

Zapraszamy!

Transkrypcja podcastu

Jeśii nie lubisz albo nie masz możliwości odsłuchania podcastu, przyggotowaliśmy transkrypcję rozmowy wŁukasza Kozłowskiego z Adrianem Zagrodzkim. Teraz od początku do końca przeczytasz o ewakuacji Sajgonu. 

Zacznijmy od początku: wojna w Wietnamie

Łukasz Kozłowski: Cześć! Jestem Łukasz Kozłowski, a dzisiaj razem z Adrianem Zagrodzkim porozmawiamy o temacie, który ostatnio dosyć często był przywoływany w mediach, czyli o ewakuacji z Sajgonu. Obalimy trochę mitów, opowiemy jak do tego doszło i porównamy to do obecnej sytuacji w Kabulu. Zapraszam.

Adrian Zagrodzki: Witaj Łukasz. Witajcie wszyscy.

Łukasz Kozłowski: Dzisiaj porozmawiamy o temacie, jak na kanał podróżniczy nietypowy, acz dotyczącym kraju regionu, w którym mieszkamy czyli o ewakuacji Sajgonu na zakończenie wojny w Wietnamie, która w pewien sposób możemy powiedzieć, że ten region ukształtowała. Sporo ostatnio w całej debacie o Afganistanie i o sposobie ewakuacji Kabulu był ten temat porównywany poprzez pewne zdjęcia, porównywanie ewakuacji z ambasady z Sajgonu z ewakuacją z ambasady z Kabulu i wiele osób mówiło, że to dokładnie wygląda w ten sam sposób. My dzisiaj chcemy pokazać, że ta sytuacja geopolityczna była zupełnie inna oraz że ta oś czasowa tych wydarzeń, które doprowadziły do ewakuacji z Sajgonu wyglądały zupełnie inaczej, ale żeby to zrobić musimy zacząć poniekąd od początku. Adrian, od kiedy możemy mówić o takim rozpoczęciu tych działań w kierunku ewakuacji amerykańskich żołnierzy z Wietnamu.

Wielka ofensywa Tet

Adrian Zagrodzki: Tych punktów jest kilka, bo sama ewakuacja z Sajgonu, czyli stolicy Południowego Wietnamu odbyła 30 kwietnia 1975 roku. Już wtedy amerykańskiego wojska oficjalnie już nie było. Był tylko tam personel pomocniczy, amerykańscy kontraktowy, wojskowi oczywiście też, ale też nie liczyli się jako US Army. Oni tam pomagali utrzymywać stan dróg infrastruktury naprawiać samoloty, itd. Ale samej armii już nie było, bo sukcesywnie była zmniejszona od 1968 roku.

Wszystko zmieniło się od ofensywy Tet. Pewne zdarzenia, które zostały uwiecznione na zdjęciach dostały się w końcu do prasy amerykańskiej więc Amerykanie, zwykli ludzie, zwykli obywatele mogli zobaczyć jak krwawa jest ta wojna, jak wieśniacy umierają tutaj na wsi wietnamskiej i jak amerykańscy żołnierze też są przerażeni tym co tu się dzieje. Trzeba pamiętać, że pod koniec lat 60. i w latach 70. duży procent amerykańskich żołnierzy na ziemi wietnamskiej to nie byli zawodowi żołnierze, a chłopaki ze wsi, z miast, z poboru po prostu wzięci na półroczne przeszkolenie i wysłani do dżungli. Tak naprawdę cały plan zmniejszania obecności amerykańskiej tzw. „Wietnamizacja wojny wietnamskiej”, bo tak to się nazywało przez rząd Nixona, odbywała się tak między rokiem 1968 a 1969. Rokrocznie spadała liczba amerykańskich żołnierzy w Wietnamie Południowym i w 1973 roku już nie było praktycznie amerykańskiej armii. Oficjalnie było 50 osób. A tak naprawdę zostali tylko ci kontraktowi, o których wspominałem.

Łukasz Kozłowski: Tak jak mówisz, ofensywa tet złamała rząd Lyndona Johnsona. Propaganda sprzedawana do Ameryki, że wojna w Wietnamie jest bliska zwycięstwa - całkowicie upadła. Mimo to Nixon nadal utrzymywał tę wojnę przez kolejne 6 lat, bo do 1985 roku.

W Afganistanie mówimy o znacznie krótszym czasie, kiedy decyzja została wydana, bo to jest odległość jednego roku - to jeszcze Prezydent Trump tę decyzję wydał. A tu mamy 6 lat od momentu rozpoczęcia wycofywania się wojsk, a tak naprawdę dwa lata od momentu kiedy wojska oficjalnie wyszły. Armia Północnego Wietnamu ostatecznie podbiła Wietnam Południowy. To zacznijmy może czym jest ofensywa Tet. Czemu jest taka istotna do tych wydarzeń i czemu Lyndon Johnson nie zdecydował się na kandydowanie na kolejną kadencję.

Adrian Zagrodzki: Wielka ofensywa Tet, jak sama nazwa wskazuje była Wielka. Armia Północnowietnamska razem z Frontem Wyzwolenia Wietnamu Południowego czyli Wietkongiem. Ja się staram tego słowa nie używać tak bardzo, bo to nie jest oficjalna nazwa, ale jest najbardziej rozpowszechniona więc przyjmijmy, że Wietkong (w tłumaczeniu komunistyczni Wietnamczycy). Ten Front Wyzwolenia czyli partyzanci z południa ale wspierający północ (dzięki amerykańskiej kulturze mamy tą nazwę najbardziej rozpowszechnioną).

Generał Võ Nguyên Giáp był autorem strategii walki partyzanckiej, która polegała m.in. na nagłych nocnych atakach, zbieraniu ciał poległych żołnierzy i partyzantów, aby przeciwnik nie miał satysfakcji z zabicia. W 1968 roku był przeciwny planowi ofensywy Tet. Początkowo miało to być w stylu naszych polskich powstań, kiedy wiadome było, że szansa na pokonanie wroga jest mała, bo miał przewagę liczebną, technologiczną i organizacyjną. Założenie było takie, że armia Północnego Wietnamu i wszystkie komórki było Wietkongu, a było ich kilkanaście, nawet kilkadziesiąt na każde miasto. Mieli one swoje tajne składy broni i wszyscy 30 dnia Tet, czyli ostatniego dnia starego roku w kalendarzu wietnamskim (te dni się nakładały). W każdym razie wtedy Armia południowowietnamska miała już już wolne. Wszyscy wracali na wieś rodzinną - to święto narodowe wszyscy odpoczywają i spędza się ten czas z rodziną więc wszyscy jadą do domu i w tym momencie, kiedy część tych sił była zdemobilizowana, przynajmniej teoretycznie, biuro w Hanoi ustaliło, że wszystkie te komórki powstaną naraz i zaczną atakować strategiczne cele w każdym jednym mieście południowego Wietnamu. Czyli jak spojrzy się teraz na mapę Wietnamu, od Hue do samej Delty Kongu, w każdym jednym mieście, w każdej jednej wsi, w każdej jednej miejscowości. Mieli atakować naraz, mieli atakować wszędzie i założenie było takie, że jak ci Wietnamczycy z Południa, którzy są przez Amerykanów uciskani zobaczą, że ci z Północy walczą, to się zrobi ogólnonarodowe powstanie i dopuszczali dwie opcje. Pierwszą z nich, że wyrzucą Amerykanów. Raczej mało prawdopodobne, ale chodziło o to żeby zadać Amerykanom na tyle duże straty żeby się to przebiło do opinii publicznej, gdyż Wietnamczycy już wiedzieli, że w Stanach Zjednoczonych są ruchy antywojenne, ruchy pokojowe, itd. Oraz że opinia publiczna w Ameryce zaczyna być przeciwna wojnie. Chcieli to wykorzystać jednocześnie ale też pokazać że mimo wszystkich nalotów bombowych na Północy w których ginęli cywile, partyzanci i Armia Ludowa Wietnamu czyli Wietnamu Północnego, że mimo tych bombardowań, mimo tych wszystkich działań wojennych prowadzonych przez Amerykanów to oni nadal mają na tyle duże siły i są w stanie odnawiać te swoje siły, że Amerykanie muszą im dać dobrą pozycję negocjacyjną i że muszą usiąść, przegadać i wypracować jakieś rozwiązanie a nie prowadzić dalej działań wojennych.

Takie były założenia. A jak wyszło? Pierwsze 3-4 cztery dni tej wielkiej ofensywy Tet to były zwycięstwa Północy gdyż faktycznie tutaj Południe było zaskoczone. Później do końca miesiąca byli otoczeni przez Armię Południowego Wietnamu i to nawet nie przez amerykańską tak bardzo jak przez Armię Południowego Wietnamu.

Stanowisko Stanów Zjednoczonych a wojna w Wietnamie

Łukasz Kozłowski: Warto też dodać, że ten plan udał się pod względem propagandowym. Natomiast mieszkańcy południowego Wietnamu wcale nie poszli za tymi żołnierzami. Oni po prostu ukryli się w swoich domach i bali się o swoje życie, nie było wcale takiego pospolitego ruszenia. Ale rzeczywiście to co wspomniałeś propagandowo dało to dużo ponieważ ja to często lubiłem mówić kiedy rozmawiam np. z turystami o tej wojnie, że Amerykanie przegrali na własnym terenie czyli przegrali wśród własnej opinii publicznej ponieważ tam już te naciski były zbyt wielkie, a jednocześnie pewne kłamstwa które administracja Johnsona przekazywała, ofensywa Tet zupełnie obaliła i wojna w Wietnamie, która jest pierwszą wojną gdzie mamy mnóstwo korespondentów prasowych, gdzie mamy kamery w trakcie tej wojny po raz pierwszy mogła zobaczyć walki na ulicach Sajgonu. Zresztą była część żołnierzy, która dostała się do piwnic nawet budynku ambasady i tam się przez kilka godzin bronili, co oczywiście też zostało bardzo dobrze nagrane.

I rzeczywiście ten drugi plan, o którym mówiłeś, czyli doprowadzenie do rozpoczęcia takich rozmów pokojowych został zrealizowany ponieważ chwilę później mamy masakrę w wiosce My Lai, która jest przeprowadzona przez amerykańskich żołnierzy, a to już jest marzec 1968, kiedy żołnierze w odwecie za stracenie swojego kolegi z oddziału atakują całą wioskę i tutaj też te zdjęcia oczywiście bardzo dobrze są wykorzystane przez propagandę komunistyczną. No i mamy początek zmiany prezydenta Johnsona na prezydenta Nixona i rozpoczęcie rokowań między rządem komunistycznym a rządem amerykańskim, który co musimy dodać, nigdy nie wypowiedział wojny w Wietnamie. Wojna w Wietnamie odbywała się między Wietnamem Północnym a Wietnamem Południowym, Amerykanie nigdy oficjalnie stroną tej wojny nie byli.

Adrian Zagrodzki: Oficjalnie nie byli, ale w szczytowym okresie w 68. roku do wielkiej ofensywy Tet i przed ugodami Nixona i Północy mieli 536 tysięcy swoich ludzi w Wietnamie. W sensie oficjalnej armii amerykańskiej plus 820 tys. armii sajgońskiej plus jeszcze tam byli Filipińczycy i 50 tys. południowokoreańscy żołnierzy.

Łukasz Kozłowski: Zresztą to jest całkiem fajnie pokazywane obecnie na południu Wietnamu. Jeżeli pójdzie się do muzeum pozostałości wojennych, to taki obowiązkowy punkt na mapie zwiedzania, to tam jest rzeczywiście mowa na tablicach informacyjnych o rządzie marionetkowym Wietnamu Południowego.

Adrian Zagrodzki: Wietnamczycy przyjęli narrację która była jak najbardziej starająca się zaleczyć stare rany. W sensie, że nie Północ w Południem walczyła, a Wietnamczycy z Amerykanami. W Muzeum Wojennym w Sajgonie nie ma ani jednego munduru Armii południowo-wietnamskiej. To muzeum poświęcone jest wojnie z Amerykanami. Dawniej nawet nosiło nazwę Muzeum Zbrodni Wojennych Amerykanów.

Rokowania pokojowe

Łukasz Kozłowski: Wracamy do tematu ewakuacji. W 1969 zaczynają się rokowania pokojowe i do 1973 roku poprzez układy w Paryżu armia amerykańska się wycofuje z Wietnamu Południowego - to są już działania prezydenta Nixona, który który te wojska wycofuje. Natomiast cały czas pozostają bombardowania Północy, czyli mimo że Amerykanie się wycofują zabierają swoje wojska z południa, to Nixon w pewien sposób obiecuje rządowi Wietnamu Południowego że nadal będzie powstrzymywał i będzie dbał o niepodległość Wietnamu Południowego poprzez właśnie masowe naloty. Trzeba też zaznaczyć, że powodują duże straty nie tylko w ludziach, ale w samej gospodarce Wietnamu Północnego.

Adrian Zagrodzki: Warto też dodać przy okazji, że bombardowania Północy to było bombardowanie wszystkich miejsc gdzie Północ mogła być schowana. Czyli też Laosu czy Kambodży, gdzie do dzisiaj jest bardzo wiele niewybuchów, zwłaszcza w Laosie w Kambodży. Jeszcze dodajmy do tego miny Czerwonych Khmerów, które jeszcze nie zostały rozminowane i w każdym razie cały teren danych Indochin francuskich, czyli Wietnamu, Laosu i Kambodży. Cały Wietnam plus przygraniczne strefa z Lotosem plus przygraniczne strefa z Kambodży którędy docierało zaopatrzenie z Północy. Także te bombardowania dotknęły nie tylko Wietnamczyków, ale też dla Laotańczyków i też Khmerów. I to między innymi było jednym z efektów przejęcia władzy przez Czerwonych Khmerów w Kambodży.

Najsłynniejszą osobą biorącą udział w tych nalotach jest już nieżyjący senator John McCain, który był pilotem samolotu wojskowego i został zestrzelony. Spadł do jeziora w pobliżu jeziora Zachodniego (Hanoi) skąd go mieszkańcy Hanoi wyłowili i odprowadzili do więzienia (w internecie są zdjęcia jak leży na łóżku szpitalnym i opiekuje się nim lekarz). Trzeba pamiętać że lotnicy amerykańscy byli bardzo dobrą kartą przetargową dla Północnego Wietnamu, dlatego ich „zaleczali” w Hanoi i później wywozili do dżungli, do  obozów.

Jednym właśnie z tych ustaleń, że Nixon podpisał oficjalne dokumenty o wycofaniu wojsk było wydanie pilotów amerykańskich. Każdy jeden pilot musi się znaleźć, wszyscy zatrudnieni w akcji. Mają być wpisani kto zmarł i w jakich warunkach, a ci co nie zmarli mają wrócić do Ameryki. Oczywiście nie wszyscy się znaleźli, bo jak któryś został zestrzelony w dżungli i jak wieśniacy go dorwali (a wcześniej ich domy zostały zbombardowane), to też nie mieli specjalnej litości dla tych amerykańskich pilotów. Nie każdy wie, że Centralny Komitet wydawał polecenie, że każdy pilot ma być transportowany żywy i ma być udzielona pomoc na tyle żeby przeżył. Bo właśnie to była karta przetargowa dla Wietnamczyków. Ale nie zawsze się tak da. Sam McCain został zwolniony w marcu 1973 i jak wiemy dalej kontynuował swoją pracę. Dodam, że jeden samolot wciąż jest w jeziorze w Hanoi.

Łukasz Kozłowski: Mamy taki okres dwuletni kiedy tak naprawdę niezbyt działania wojenne się dzieją i to jest pewnie ta różnica związana między Afganistanem a Wietnamem i tą wojną ponieważ tutaj mamy styczeń 1973, kiedy jest podpisany układ pokojowy w Paryżu i dopiero marzec kiedy armia Północnego Wietnamu jest gotowa do ponownego zaatakowania Wietnamu Południowego. Mijają takie dwa lata gdzie oni się odbudowują po tych wszystkich stratach, gdzie oni dostają pomoc od Chin i Związku Radzieckiego i przez ten czas tak naprawdę życie trwa w miarę w miarę normalnie.

I tutaj też jest to związane z administracją amerykańską ponieważ wpływ na to ma afera Watergate przez którą Nixon traci władzę i wychodzą też ponownie informacje o tym że Nixon mimo obietnicy, że już nie będzie bombardować Wietnamu Północnego dalej bombarduje. No i kiedy do władzy przychodzi kolejny prezydent Ford, w tym momencie już całkowicie bombardowania należy wstrzymać i armia Północnego Wietnamu jest gotowa żeby rzeczywiście ten Wietnam Południowy podbić. Porównujący do sytuacji w Afganistanie możemy powiedzieć, że Amerykanie wycofując się też zostawili mnóstwo sprzętu. Wietnamczycy z Północy bardzo łatwo zaadoptowali go do siebie natomiast żółnierze z Południa wiedząc, że porażka jest już blisko, często dołączali do armii Wietnamu Północnego. Mówi się, że upadek Da Nang był symbolem, że Wietnam Południowy nie przetrwa. Dlaczego Da Nang?

Panika na Południu

Adrian Zagrodzki: Da Nang było głównym miastem ale i główną bazą. Było to blisko linii demarkacyjnej, było tam lotnisko wojskowe. górskie zejście na wzgórzu na którym mogły lądować tylko helikoptery których nie można było tak łatwo zestrzelać artylerią, był port wojenny w sensie port morski wojenny amerykański. Generalnie, jak dzisiaj pojedzie się do Da Nang to widać tam bardzo szerokie ulice itd. To wszystko było właśnie za czasów amerykańskich wybudowane i też przy okazji jak się tam posiedzi trochę, np. miesiąc czy dwa to widać, że tam ludzki tok myślenia jest bardziej uporządkowany - właśnie przez wpływy amerykańskie, które tam były przez wiele lat. No i jeszcze trzeba dodać, że to jest zaraz na południe od przełęczy Hai Van, czyli takiej naturalnej granicy między Północą a Południem, która też rozdziela strefy klimatyczne.

Łukasz Kozłowski: Po zdobyciu Da Nangu mamy rozpoczęcie się paniki na Południu, kiedy już administracja amerykańska wie o tym, że będzie trzeba się ewakuować. Tutaj na pierwszy plan wychodzi nam ambasador amerykański Pan Graham Martin, który tej ewakuacji nie chciał zarządzać i to jest ten miesiąc kiedy wojska Północnego Wietnamu idą bardzo szybkim tempem, bo w miesiąc pokonać odcinek 800 kilometrów to jest wyczyn. Idą w stronę Sajgonu a on uważa i cały czas zapewnia władze Południowego Wietnamu, ze Sajgon się obroni, będzie czymś na zasadzie Hongkongu. 

Przewidywano trzy plany ewakuacji. Pierwszy: ewakuacja z amerykańskiej bazy lotniczej Tân Sơn Nhất (obecnie jest tu lotnisko). Z Kabulu startowały samoloty rejsowe, ale w Sajgonie tej możliwości nie było, bo 27 kwietnia na pas startowy i część samolotów spadły rakiety.

Ewakuacja z Sajgonu

Pierwszym planem była ewakuacja oczywiście z lotniska tam są Niemcy z bazy tam wtedy amerykańskie tam gdzie obecnie jest lotnisko w regionie. Tam kiedyś była główna baza amerykańska na południu Wietnamu i W. Oczywiście wszystkimi możliwymi samolotami rejsowym coś co się odbywało teraz Kabulu gdzie cały czas samoloty startują. Natomiast z tej możliwości nie było ponieważ bardzo szybko od 27 kwietnia Wietnamu Północnego rakiety spadły na lotnisko w nie niszcząc pas startowy i niszcząc część samolotów i wtedy ambasador pojechał zobaczyć to na własne oczy na lotnisko.

Trzeba dodać, że ta ofensywa trochę zwolniła żeby nie dopuścić do jakichś walk na samych ulicach Sajgonu, jakichś krwawych jeszcze z żołnierzami sajgońskimi. I tutaj taka ciekawostka, że 27 kwietnia spadają pierwsze bomby na Sajgon, które są sygnałem żeby uciekać i wtedy w radiu amerykańskim czy rozgłośni na Sajgon on zostaje wypuszczony komunikat, że w Sajgonie jest 105 stopni Fahrenheita i puszczona jest piosenka „White Christmas”, która jest informacją dla Amerykanów o ewakuacji. Od kilku dni mieli przykaz słuchania radia na konkretnej rozgłośni sajgońskiej i słuchali. Po tym komunikacie mieli jak najspokojniej wstać, nie budząc paniki wśród cywilów, udać się po swoje rzeczy a następnie do budynku ambasady. Oczywiście to się nie udało ponieważ ci Amerykanie będący przez 20 czy 25 lat, niektórzy krócej, mieli swoje rodziny, te rodziny miały swoje rodziny i szturm na ambasadę był ogromny. Jedyna możliwość ewakuacji z dwóch miejsc, czyli z budynku ambasady i z drugiego miejsca, które chyba jest najsłynniejszym zdjęciem jeżeli chodzi i często właśnie mylone czyli z budynku z CIA. O ile budynku ambasady amerykańskiej w Sajgonie już nie ma, tego który wtedy był, obecnie jest konsulat amerykański w Sajgonie. Natomiast tamtego wysokiego budynku nie ma, został zburzony po zdobyciu Sajgonu, o tyle ten budynek mieszkalny, który był przerobiony na biuro i cały czas istnieje i można go podczas zwiedzania zobaczyć.

Istnieje nawet ten słynny daszek, na którym mniejszy helikopter UH1 lądował i tam ludzie po drabinie mogli się wspinać szli do helikoptera żeby później polecieć na Morze Południowochińskie na lotniskowce, które w tamtym miejscu stały.

Takich ciekawostek z ewakuacji Sajgonu jest więcej. Widziałem taką scenę w trakcie pokazywania zdjęć z Kabulu, że tam z ambasady uniósł się dym i od razu przypomniało mi się to, że Amerykanie jak tylko się rozpoczęła ewakuacja spalili kilka milionów dolarów. Były pieniądze ambasady na opłacanie wszystkich kontraktów wietnamskich, np. sprzątaczki, dodatkowych strażników, krawców, itd. Na pewno tam był milion dolarów przynajmniej w samym tym budynku. Niszczono też dokumenty, całymi workami wynoszono je, rownież palono.

Ambasador Martin jest krytykowany za to że tak późno podjął decyzję o ewakuacji. Natomiast z drugiej strony trzeba mu oddać, że starał się jak najwięcej Wietnamczyków ze sobą zabrać. On odleciał nad ranem 30 kwietnia ostatnim możliwym helikopterem, który jeszcze w ramach bezpieczeństwa mógł na tę flotę dolecieć. Później był jedynie powrót po tych żołnierzy którzy ochraniali ten ostatni odlot. Oni jeszcze zostali i zgłosili się przez radio żeby po nich wrócić. Natomiast oczywiście sporo osób, tak jak w Kabulu, zostało na parkingu na dachu ambasady czekając, że może jakiś kolejny helikopter jeszcze przyleci. Ewakuowano 5600 wietnamskich obywateli i 1400 Amerykanów.

Adrian Zagrodzki: Ambasador dlatego tak długo został, bo do ostatniej chwili wypisywał wizy i pozwolenia na pobyt dla Wietnamczyków współpracujących z Amerykanami. Oczywiście była cała rzesza jeszcze tych dodatkowych uciekinierów którzy np. pracowali dla wojska Południowowietnamskiego, mieli te małe helikoptery siły i z racji tego że potrafili nimi latać, bo posługiwali się na co dzień. Wylatywali z bazy wojskowej, lądowali na podwórku swojego domu, brali całą rodzinę na pokład i lecieli nad morze żeby spotkać flotę, żeby móc uciec do Stanów.

Łukasz Kozłowski: Żołnierze razem z rodzinami z Wietnamu Południowego uciekali też drogą wodną. Czyli wszystko co mogło pływać na rzece, co było gotowe wypływało na otwarte morze żeby właśnie tę flotę amerykańską spotkać i z nią razem uciec.

Adrian Zagrodzki: Plan Komitetu Centralnego był taki, że do końca kwietnia muszą zdobyć Sajgon. W ogóle pierwotnie chcieli jeszcze wcześniej to zrobić, ale generalnie chcieli żeby na ten dzień, 30 kwietnia, ale chcieli żeby  na urodziny Ho Chi Minha Sajgon był już wyzwolony, kraj zjednoczony. 

Łukasz Kozłowski: Kiedy flota amerykańska zebrała już wszystkich którym się udało uciec ,były tam jednostki Wietnamu Południowego, popłynęli do najbliższej bazy amerykańskiej, czyli na Filipinach do bazy Clark. Niedaleko Manili. Kiedy dopływali do Filipin, to już oficjalnie nie było Wietnamu Południowego, bo 30 kwietnia prezydent Wietnamu Południowego podpisał kapitulację i zjednoczenie Wietnamu. Żeby nie wywołać konfliktu dyplomatycznego, Filipiny nie zgodziły się na wpuszczenie tych jednostek wietnamskich pod banderą Wietnamu i musieli szukać flag amerykańskich żeby zmienić banderę i uznać, że to są wszystko statki amerykańskie.

Wietnamczycy w Stanach Zjednoczonych

Łukasz Kozłowski: Natomiast jak pewnie spojrzymy głębiej w historię wojny w Afganistanie, to tych różnic jest znacznie więcej, ale szczególnie ta oś czasu, gdzie jednak to wycofywanie się Amerykanów z Sajgonu trwało znacznie dłużej. Łącznie ewakuowano około 130 tys osób. Nie znam teraz danych z Afganistanu, ale myślę, że to pewnie też między 100 a 200 tysięcy osób.

Adrian Zagrodzki: Wietnamczycy uciekali nie tylko do Stanów, ale też na Filipiny. W Stanach najwięcej ich jest na Florydzie i Kalifornii. Trzeba też oddać że, praktycznie wszyscy ci Wietnamczycy, którzy uciekali wtedy z południa i dostali się do Stanów mają całkiem spore biznesy. I żeby spotkać biednego Wietnamczyków w Kalifornii jest bardzo trudno. Największą specjalizacją Wietnamczyków w Stanach jest robienie paznokci - jak masz salon paznokci to prawdopodobnie jest wietnamski. Na tym jak bardzo wiele rodzin zbudowało swoje imperia finansowe robiąc właśnie usługi kosmetyczne.

Łukasz Kozłowski: Wielu Wietnamczyków wychowanych w Stanach wraca do Wietnamu i wcale nie ma takiej sytuacji, że są niemile widziani, nie mam jakiegoś ładunku negatywnego, przynajmniej tu na miejscu. Wielu Wietnamczyków mieszkających w Stanach cały czas bardzo pomaga finansowo swojej rodzinie w Wietnamie.

Adrian Zagrodzki: Jeszcze jedna, ostatnia już ciekawostka. Jest paru popularnych wietnamskich aktorów występujących w tutejszych filmach, programach telewizyjnych, na codzień mieszkających właśnie w Stanach, a do Wietnamu przylatujących na nagrania. Gdy pracowałem w telewizji prowadząc programy poznałem kilka takich osób. Oni nigdy nie zatracili poczucia że są Wietnamczycy.

Tak naprawdę to nie ma większego problemu między tym, że Wietnamczycy tu na miejscu przyjmują Amerykanów, że często sami mieszkają w stanach. Przyjmują bardzo spokojnie, bardzo przyjaźnie, bo przecież przywożą dolary, inwestują itd.

Łukasz Kozłowski: Tak dokładnie ,a wszędzie jest Coca-Cola, Adidas, amerykański jest tu bardzo mile widziane.

Myślę że w takim razie pozytywnym akcentem zakończymy tę naszą dzisiejszą dyskusję historyczną, którą prowadziliśmy razem z Adrianem o ewakuacji i drodze jaka prowadziła do upadku Sajgonu. Jeżeli macie ochotę zadać nam jakieś pytania możecie do nas napisać mailowo czy poprzez nasze social media, komentarze pod filmem, zapraszamy! Do zobaczenia następnym razem!

Adrian Zagrodzki: Do zobaczenia w Azji!

Adrian Zagrodzki Wietnam

Adrian Hai Phong Zagrodzki

Bardziej wietnamski niż najstarsi Wietnamczycy, znawca wietnamskiej kultury i języka, kiedy trzeba – niezastąpiony korespondent w dobie pandemii. Doskonale czuje się nie tylko w Azji, ale także przed kamerą.

Masz ochotę na więcej? Zobacz nasze wycieczki po Azij!