Polacy w Azji – o naszych rodakach, którzy zasłynęli na azjatyckiej ziemi

Polaków lub ludzi polskiego pochodzenia można spotkać w każdym zakątku świata. Przyjmuje się, że polska emigracja trwa już od mniej więcej 200 lat. Poza granicami kraju żyje, według różnych szacunków, od 12 do 15 mln ludzi. To stawia nas, Polaków, na czwartej pozycji na świecie, po emigracji chińskiej, niemieckiej i włoskiej.


Od Nivei po Lewandowskiego

Kupując krem NIVEA, kosmetyki Max Factor czy Rubinstein, jedząc lody Haagen-Dazs, nosząc zegarki Patek Philippe&Co., grając na komputerze Commodore 64, używając produktów Apple, nosząc ubrania Henri Lloyd czy Marks&Spencer, oglądając filmy jednych z największych wytwórni filmowych w Hollywood – Warner Bros czy Metro-Goldwyn-Mayer duża część z nas nie zdaje sobie sprawy, że za tymi markami stoją Polacy.

Ze znanych nam z lekcji historii Polaków, którzy zasłynęli na emigracji, można wymienić: Tadeusza Kościuszkę, Kazimierza Pułaskiego, Marię Curie-Skłodowską, Irenę Sendlerową, Rotmistrza Witolda Pileckiego, Agnieszkę Holland, Krzysztofa Pendereckiego czy Janusza Kamińskiego.

Wśród azjatyckich katolików, ale nie tylko, najbardziej znany Polak to oczywiście Jan Paweł II. Niektórzy starsi Azjaci kojarzą Lecha Wałęsę czy piłkarza Grzegorza Lato. W obecnych czasach naszym najbardziej rozpoznawalnym ambasadorem jest oczywiście Robert Lewandowski. Dzięki Panu Robertowi Polskę przestano w końcu mylić z Holandią.

Mapa Polski
Słynni Polacy w Azji Południowo-Wschodniej

Zwiedzając kraje Azji Południowo-Wschodniej możemy tu i ówdzie trafić na ślady naszych przodków. Poniżej przedstawiam najbardziej zasłużonych Polaków w wybranych krajach azjatyckich. 

Filipiny. Polacy na Filipinach

Można przyjąć, że pierwszym Polakiem, który przybył na Filipiny był misjonarz Wojciech Męciński, który w 1624 r. dotarł wraz z grupą jezuitów do Manili. Zanim znalazł się w krainie 7000 wysp, odwiedził jeszcze Kambodżę i Wietnam. Wojciech Męciński był także pierwszym Polakiem, który dotarł do Japonii,  gdzie został zamordowany.

Innym duchownym, który przybył na Filipiny był Jan Chryzostom Bąkowski, który początkowo pracował w Chinach. Gdy ostatecznie osiadł na Filipinach, ewangelizował tamtejszą ludność chińską. Jan Bąkowski zmarł w Manili w 1731 r.

Z duchowieństwa, na Filipiny zawitali także: Władysław Zaleski, który był papieskim delegatem na Indie Wschodnie w latach 1886-1916, były prymas Polski – kardynał Józef Glemp oraz Jan Paweł II.

Niewiele osób pewnie wie, że na Filipinach mieliśmy polskie osadnictwo, które przybyło na wyspy z hiszpańskimi kolonizatorami. Według spisu z 2010 na Filipinach żyją 93 osoby, które zadeklarowały polskie pochodzenie.

Pierwszym Polakiem niepowiązanym z duchowieństwem, który odwiedził Filipiny, był Maksymilian Gumplowicz – podróżnik i lekarz pochodzący z Krakowa. Gumplowicz był lekarzem okrętowym w Holenderskich Indiach Wschodnich. Podczas służby na statku odwiedził także Malezję, Nową Gwineę i Sumatrę. Na Jawie, już w służbie cywilnej, kierował szpitalem w okręgu Kendal.

Naszym kolejnym rodakiem, który związał swoje życie z Filipinami był Michał Sendzimir – Polak urodzony w Szanghaju, podporucznik 98. Dywizji Piechoty. Sendzimir pomagał w walkach o wyzwolenie Filipin spod panowania japońskiego.

Polakiem, który dawnymi laty zawitał na Filipiny był również geolog Józef Zwierzycki. Jego praca dotycząca tektoniki Nowej Gwinei została opublikowana w „Philippine Journal of Science” w 1926 roku.

Medan, położone w północnej części wyspy, to największe miasto indonezyjskiej Sumatry. Samo miasto to ciekawy przykład miksu kultur i religii, które współistnieją ze sobą na jednym obszarze. Na miejscu znajdziemy postawione koło siebie kościoły, pagody buddyjskie, meczety czy świątynie hinduistyczne.

Dla nas Polaków, szczególne znaczenie ma jedna z dzielnic Medan, zwana "Polonią". Historia polonii w Polonii sięga około 150 lat wstecz, kiedy Polska znajdowała się pod zaborami, a Polacy emigrowali z Polski. Duża większość Polaków wybierała znane i w miarę bliskie kraje, jak Francja czy Anglia. Część z naszych rodaków trafiała także do mniej popularnych krajów europejskich. Jednym z takich emigrantów był baron Ludwik Michalski (wg niektórych źródeł: Michałowski), który trafił na terytorium dzisiejszej Holandii. Tam dołączył do Kompanii Holenderskiej Indii Wschodnich. Z Kompanią dotarł na Sumatrę, gdzie osiadł, a administracja w 1872 roku przyznała mu ziemię pod hodowlę tytoniu.

Michalski z sentymentu i tęsknoty za krajem nazwał swoje tereny Polonią. Autochtonom ta nazwa przypadła do gustu i nawet kiedy plantacji już nie było, nadal nazywali tak te tereny. Z czasem, na dawnej plantacji tytoniu Holendrzy wybudowali lotnisko i nazwali je Polonia. Wraz z rozwojem miasta port lotniczy znalazł się w jego centrum i władze postanowiły wybudować nowe lotnisko. W 2013 roku Port Lotniczy Polonia zakończył swoją działalność. Na miejscu wciąż możemy znaleźć ślady Polonii: park miejski, lokalny sklep i hotel noszą nazwę "Polonia".  

Wielokulturowa Sumatra Północna. Polacy w Indonezji
Kambodża. Polacy w Kambodży. Angkor

Historia Polaków w Kambodży wiąże się z jej najnowszą i tragiczną historią, a mianowicie Reżimem Czerwonych Khmerów. W 1991 roku w Paryżu podpisano traktat pokojowy kończący trwającą od 1978 r., wojnę domową w Kambodży. Rada Bezpieczeństwa ONZ zdecydowała o wysłaniu Misji Przygotowawczej ONZ w Kambodży (UNAMIC) mającej za zadanie przygotować grunt pod pierwsze wybory demokratyczne. W tej misji brało udział dwóch obserwatorów z Polski. Nad przebiegiem wyborów miała czuwać utworzona w marcu 1992 r. w miejsce UNAMIC Tymczasowa Administracja ONZ w Kambodży (UNTAC).

Polski kontyngent początkowo miał wziąć udział w Misji ONZ na rzecz referendum w Saharze Zachodniej, lecz pod koniec 1991 r., ONZ poprosiło Polskę o wysłanie kontyngentu do Kambodży. W 1992 roku, do 14 lipca, do Kambodży przetransportowano łącznie ok. 700 osób. Polski kontyngent nie stanowił jednej zwartej jednostki, tylko składał się z kilku niezależnych komponentów.

Polscy żołnierze mieli bardzo dobrą opinię, pomimo sporych problemów wynikających ze zbyt pośpiesznego przygotowania oraz braku rozpoznania terenu. Polacy byli także najsłabiej opłacani z całej misji, mieszkali często w ciasnych barakach bez odpowiedniego zaplecza higienicznego (moskitier czy toalet) czy żywieniowego (brak wody pitnej). Dużo poważniejszym problemem byli jednak Czerwoni Khmerzy...

Pierwszy poważniejszy zbrojny incydent miał miejsce w Siem Reap w kwietniu 1993 r. Kolejny, już dużo bardziej niebezpieczny atak na Siem Reap i przy okazji polską bazę miał miejsce 3 maja. Czerwoni Khmerzy zaatakowali w nocy. Szacuje się, że mogła to być nawet setka partyzantów. Na obóz spadły rakiety, granaty oraz był prowadzony ostrzał z broni ręcznej. Cały atak trwał zaledwie około pół godziny. Nasi żołnierze do obrony mieli 10 karabinów typu AK-47, kilka pistoletów, rakietnicę i parę granatów. Z odsieczą przyszła Legia Cudzoziemska, ale pojawiła się już po walkach. Po naszej stronie ranny był tylko 1 żołnierz. Poważniejszymi skutkami ubocznymi była trauma, która pojawiła się u kilku żołnierzy.

Oficjalnie sprawa bitwy szybko okryła się tajemnicą, a to dlatego, że Polacy jako misja pokojowa nie mieli mandatu do działań zbrojnych. Do dziś niewielu Polaków wie, że była to pierwsza Polska bitwa od zakończenia II wojny światowej.

Z czasem sytuacja zaczęła się normalizować. Do listopada 1993 roku, znaczna część naszego kontyngentu wyjechała z Kambodży. W terenie do 1994 r. pozostali jedynie polscy obserwatorzy wojskowi oraz oficerowi odpowiedzialni za likwidację magazynów.

W słynnym hotelu Raffles można spędzić noc w pokoju jego imienia, a w innym, nie mniej znanym, hotelu Fullerton znajduje się tablica mu poświęcona. Mowa o naszym rodaku Józefie Konradzie Korzeniowskim, który w języku angielskim opisywał Singapur. Joseph Conrad, bo pod takim pseudonimem publikował Korzeniowski, do Singapuru trafił trochę przez przypadek. Zanim stał się sławnym autorem, Korzeniowski był marynarzem. Najpierw pływał dla francuskiej marynarki handlowej, a następnie dla brytyjskiej. W 1880 roku, po zdaniu egzaminów na drugiego oficera, Korzeniowski zaciągnął się na statek „Palestine”, który miał dopłynąć do Bangkoku. W wyniku samozapłonu ładunku statek zatonął, a załoga najpierw dotarła do Muntoku, a następnie Singapuru.

W Singapurze znajdziemy ponadto pomnik Jana Pawła II, który powstał w 20. rocznicę wizyty papieża w tym mieście oraz pomnik Fryderyka Szopena.

W ogrodzie botanicznym, gdzie możemy podziwiać przepiękne orchidee, można znaleźć kwiaty z tabliczkami: Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller oraz Małgorzata i Donald Tusk. Lokalny zwyczaj przewiduje uhonorowanie oficjalnych gości odwiedzających ogród botaniczny.

Innym, ciekawym polskim akcentem w Singapurze jest dzwon z Daru Pomorza. Na wzgórzach Faber na wyspie Sentosa znajduje się dzwon z napisem “Dar Pomorza 1910”. Wiadomo tyle, że dzwon dotarł z Japonii, ale okoliczności jego przywiezienia nie są znane. Dzwon dość dobrze wpisuje się w lokalną kulturę jako “dzwon szczęścia” i jest znanym miejscem wśród lokalnej społeczności. 

Nie ma dowodów na to by Czesław Słania odwiedził kiedyś Tajlandię, ale nie przeszkadzało mu to by zaprojektować znaczki pocztowe dla tego kraju. Czesław Słana był znany na całym świecie grawerarzem. Nasz rodak projektował znaczki dla m.in. dla Danii, Wysp Owczych, Monako, Niemiec, Francji, Grenlandii, Chin, Belgii, USA, Australii czy ONZ. Słania także zaprojektował banknoty dla Argentyny, Belgii, Brazylii, Iranu, Izraela, Kanady, Litwy czy Wenezueli. 

Wietnam – polskie ślady w Wietnamie
Kazimierz Kwiatkowski – Człowiek z Dżungli

Kazimierz Kwiatkowski w Wietnamie znany jako „Kazik”, „Znachor” oraz „Człowiek z dżungli”. Nasz najbardziej znany człowiek w Wietnamie, w 1969 roku otrzymał tytuł magistra inżyniera na Wydziale Architektury. Po studiach pracował m.in. w UW w Lublinie, lubelskim oddziale Państwowego Przedsiębiorstwa Pracowni Konserwacji Zabytków. Podczas swojej pracy w Polsce projektował domy jednorodzinne; zaprojektował osiedle Słoneczne w Zamościu. Z biegiem czasu zaczął pracować przy ochronie zabytków, by pod koniec lat 70. zostać kierownikiem Polsko-Wietnamskiej Misji Konserwacji Zabytków i wyjechać do Wietnamu.

Po zakończeniu działań wojennych w Wietnamie, kraj był dość zniszczony, dlatego władze Wietnamu zaapelowały na arenie międzynarodowej o pomoc w ratowaniu zabytków. Kwiatkowski był pierwszym zagranicznym konserwatorem zabytków, który trafił do Wietnamu. Na początku swojej pracy, Kwiatkowski wraz z pomocą lokalnych fachowców sporządzał dokumentacje ruin My Son. Tutaj mieszkał w bambusowym szałasie, stąd przydomek „Człowiek z dżungli”. Przydomek „Znachor” przylgnął do Kwiatkowskiego w 1982 roku, po premierze filmu „Znachor” w Wietnamie. Kwiatkowski był bardzo podobny do Profesora Wilczura. Do 1989 r. udało się uratować 20 czamskich wież. W 1994 otwarto Muzeum Rzeźb Czamskich. Pod kierunkiem Kwiatkowskiego także konserwowano czamskie świątynie m.in. w Phan Rang, Quy Nhon Bang An czy Po Kong.

"Kazik" w Hoi An i Hue

W 1982 roku podczas „wakacji” Kwiatkowski odwiedził Hoi An. Tam się dowiedział, że lokalne władze chciały wyburzyć stare i poniszczone domy, a w ich miejsce postawić nowe osiedle. Kwiatkowski zauroczony Hoi An, postanowił przekonać lokalne władze, by porzuciły swoje plany. W 1985 r. Hoi An oraz My Son zostały wpisane na listę Narodowego Dziedzictwa Kulturowego, a w 1999 r. na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

W drugiej połowie lat 90. Kwiatkowski zaczął prace przy Zakazanym Mieście w Hue, które było znacznie zniszczone po nalotach bombowych oraz walkach, toczących się tam podczas konfliktu w Wietnamie. Podczas prac w Hue Kwiatkowski wykonał także dokumentację grobowca cesarza Tu Duca. Także dzięki jego staraniom Zakazane Miasto w Hue trafiło na Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Kwiatkowski zmarł 19 marca 1997 roku w Hue na zawał serca. W związku z jego działalnością na terenie Wietnamu oraz wdzięcznością, miasto Hue zorganizowało uroczysty pogrzeb. Trumna z jego ciałem stanęła w Sali Mandarynów w Zakazanym Mieście. Kondukt żałobny był prowadzony przez policjantów na motorach, a trumnę odprowadzono do bram miasta. Kwiatkowski został pochowany na cmentarzu parafialnym przy Kościele św. Agnieszki na Kalinowszczyźnie.

W 2007 roku w Hoi An w centrum miasta odsłonięto pomnik "Kazika". Dodatkowo, w Zakazanym Mieście w Hue oraz w My Son znajdują się tablice pamiątkowe. Niewielu obcokrajowców zostało tak upamiętnionych w Wietnamie. 

Nam Dinh. Polacy w Wietnamie
Stefan Kubiak vel Ho Chi Toan

Urodzony w 1923 r. w Łodzi, Kubiak, od najmłodszych lat zagłębiał się w książki przygodowe i historyczne, które pomagały mu zapomnieć o szarości dnia codziennego. Jako 16-latek został wywieziony na przymusowe roboty. Najpierw trafił do Kłajpedy, następnie do Westfalii. Po ucieczce z obozu pracy, po wielu tułaczkach trafił do radzieckiej partyzantki. Po wojnie wstąpił do Centralnej Szkoły Oficerów Politycznych. Następnie w niejasnych okolicznościach zdezerterował i uciekł do Niemiec, by ostatecznie zostać aresztowanym przez francuskich żołnierzy. Tutaj dostał wybór: albo więzienie albo Legia Cudzoziemska. Przez Algierię i Maroko w 1946 roku Kubiak trafił do Indochin, by walczyć z wietnamską partyzantką. Po roku pobytu w Wietnamie doszedł do wniosku, że walczy nie po „właściwej stronie”. Wraz z dwoma Niemcami i Austriakiem w 1947 roku uciekł z legii z zamiarem zaciągnięcia się do Viet Minhu – wietnamskiej partyzantki. Na początku Wietnamczycy nie wierzyli „białym twarzom” we francuskich mundurach. Po kilku tygodniach tułaczki udało im się nawiązać kontakt z oddziałem partyzantów w Ha Nam, gdzie prawą ręką oddziału był obywatel Niemiec.

Początki służby w Viet Minhu Kubiak zaczął od rozrzucania ulotek propagandowych w Nam Dinh, by następnie szkolić żołnierzy z obsługi broni. W dalszej kolejności uczestniczył we wszystkich ważniejszych bitwach w Północnym Wietnamie. Oprócz niesłychanej odwagi i oddania sprawie Stefan Kubiak zasłynął jako „złota rączka” – umiał naprawiać i obsługiwać zdobyte armaty czy moździerze. Ostatnią bitwą Kubiaka był udział w decydującym starciu pod Dien Bien Phu w 1954 roku, które zakończyło francuską okupację. 

"Adoptowany" przez Wietnamczyków

Po wojnie Kubiak osiadł w Hanoi, gdzie pracował w wojsku w wydziale propagandy oraz jako tłumacz wietnamskich delegacji w Polsce. Ożenił się z Wietnamką, z którą miał dwóch synów. Podobno parę zapoznał inny Polak – Franciszek Zwierzyński, który w tym czasie służył z polskiej ekipie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli.

Stefan Kubiak zmarł w 1963 r. na chorobę tropikalną w wieku 40 lat. Został pochowany na cmentarzu Van Dieu w Hanoi, gdzie do dzisiejszego dnia istnieje jego grób.  Po jego śmierci zgodnie z jego wolą, żona wraz z dwoma synami wyjechali do Polski.

Za zasługi dla walk o niepodległość Wietnamu Prezydent Ho Chi Minh symbolicznie adoptował Kubiaka i nadał mu wietnamskie imię „Ho Chi Tuan”.

Według różnych opowieści, Kubiak nie był jedynym polskim żołnierzem, który walczył podczas wojny wietnamskiej. Interesująca jest historia Wacława Ciary, który podobno wraz z grupą 18 ochotników latał na radzieckich migach. Według relacji jego wnuka, Ciara dostał 2 medale za męstwo od samego Ho Chi Minha. 

Z ramienia Polski w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, w latach 1967-1968, służył płk Ryszard Kukliński.

Mauzoleum Ho Chi Minha w Hanoi
Hanoi - Świątynia Literatury. Polacy w Hanoi
Teresa Halik

Chciałbym też wspomnieć o dr Teresie Halik, która była nie tylko wybitnym sinologiem i wietnamistką, ale przede wszystkim wspaniałym i kochanym przez studentów pedagogiem, na którego wykładach zawsze był komplet studentów.

Pani Teresa Halik, sinolog z wykształcenia, w latach 1977-1980 była stypendystką Uniwersytetu w Hanoi, następnie pracowała na Wydziale Orientalistycznym UW oraz w Zakładzie Krajów Pozaeuropejskich PAN. Była autorką licznych prac poświęconych Wietnamczykom mieszkającm w Polsce oraz współautorką, wraz z Panią Hoang Thu Oanh, pierwszego podręcznika do nauki języka wietnamskiego. Pani Halik stworzyła wydział filologii wietnamsko-tajskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Jeśli dobrze znasz biuro podróży Wczasywazji.pl, zapewne domyślasz się, że zarówno ja – Krzysztof Michałowski (autor niniejszego artykułu), jak i Adi – Adrian Zagrodzki, mieliśmy zaszczyt i przyjemność edukować się pod skrzydłami Pani Halik.

Źródła: Wikipedia, Naszahistoria.pl, Gazeta.pl, Wp.pl, Periplus.pl, Linktopoland.com, Archiwum.pan.pl, Biznes.onet.pl.

Krzysztof Michałowski

O Wietnamie wie prawie wszystko, a to za sprawą studiów orientalistycznych, wietnamskiej małżonki i niemal dekady spędzonej w Sajgonie. Z dociekliwością i drobiazgowością, na potrzeby niniejszego materiału, prześledził polskie ślady na azjatyckiej ziemi.

Masz ochotę na więcej? Zobacz nasze wycieczki po Azij!